Zaczęłam go haftować jeszcze w listopadzie chyba. Została mi wtedy do ukończenia jedynie gałązka i backstitche. A ponieważ od tamtego czasu życie mi się przewracało do góry nogami, głównie za sprawą przeprowadzki, chorób wszelakich i innych okoliczności przyrody, to rudzik sobie leżał i cierpliwie czekał na ukończenie. Do wczoraj, kiedy to wzięłam się solidnie w garść i posadziłam biedaka na gałązce. A gdy skończyłam, to aż mi się zachciało haftować kolejny obrazek. Może wkrótce poszukam jakiegoś miłego, małego wzoru i znajdę chwilę na stawianie krzyżyków.
Ptaszek ten po angielsku nazywa się Robin. Nie mogliśmy sobie z moim męskim połówkiem przypomnieć jego polskiej nazwy. Sprawdziłam więc dziś w słowniku i mówię do mojego Szczęścia, że ptaszek ów zwie się rudzik. "Ooo, jak twoja Mama" - rzekł na to. Tak więc ptaszek, z oczywistych powodów, ma nową właścicielkę i w najbliższej przyszłości do Niej poleci :-)
A oto Rudzik...
5 komentarzy:
Rudzik jest śliczny! Jak bardzo się cieszę! Będę z niecierpliwością czekać:)
śliczniutki :) Pozdrawiam.
Ależ cudo wyszło z pod Twoich rączek - prześliczna zawieszka pozdrawiam Dusia
Jaki ładny! Ja też mam w planach zacząć haftowanie kryżyczkiem i wybierałam się nawet dziś do sklepu po akcesoria, ale póki co nie doszłam :-) Pozdrawiam z roztapiającej się Bydgoszczy :-)
Śliczny:) Mieszkam teraz w Michigan i to nasz oficjalny stanowy ptaszek, wiec sporo ich juz w naturze widzialam:)
Pozdrawiam!
Anka
Prześlij komentarz