Za namową koleżanki postanowiłam spróbować wydziergać boa. Kupiłam na próbę 50g wełny Flamenco. Na "normalnej" długości szal powinnam była kupić dwa takie motki, ale ja chciałam tylko sprawdzić, jak będzie mi się z tą wełną pracowało. Wszelkie instrukcje znalezione w sieci mówią o drutach, których nie lubię używać. Ale jak już kupiłam, to trzeba było spróbować. Trzy razy robiłam (ostatni raz już prawie do końca) i trzy razy prułam. Robiąc na drutach nie wychodziły mi takie ładne falbanki, jakie miały wyjść. Wykombinowałam więc sobie sposób na szydełko. I od razu (no, może nie od razu, tylko po kilkunastu rzędach) zaczęło mi wychodzić to, czego oczekiwałam. W efekcie mam króciutki szaliczek, który po zawiązaniu luźno na szyi wygląda troszkę jak muszka. Stajlowo :D
W planach mam inne jeszcze wykorzystanie tej wełny, więc czekajcie na efekty :-)
6 komentarzy:
Super szaliczek!
Jako, że ja jestem noga szydełkowo-drutowa to tym bardziej jestem pod wrażeniem :)
Śliczny, jeszcze takiego nie widziałam :)
Pozdrawiam
Śliczny szalik!! Współczuję tego prucia, ja nie cierpię :) Widzę, że mamy podobne zainteresowania, miło mi że będę mogła coś dla Ciebie stworzyć w ramach wymianki u Majaleny :)
Podziwiam. Druty owszem nie są mi obce ale na szydełku jeszcze nie próbowałam. Świetna sprawa taki dodatek. Bardzo ładne kolorki.
pozdrawiam Dorota
Super szaliczek :-)
Szalik modny i na czasie:)
Prześlij komentarz