Moje kucharzenie

Ciekawe miejsca / Interesting places

poniedziałek, 28 listopada 2011

Coś tam robię...

Nie wiem, jak to się dzieje, ale nie mam na nic czasu. A jak już mam, to okazuje się, że znów jestem przeziębiona. Jak nie ja, to mojej córce nawraca kaszel aż do wymiotów i znów nie ma czasu na nic. A czas pędzi, jak szalony. Święta coraz bliżej. A u mnie nie dość, że kartki jeszcze nie w wystarczającej ilości wyprodukowane, to jeszcze na przygotowanie prezentów czasu coraz mniej. 
Ale żeby nie było, że zupełnie nie wykorzystuję tych mikroskopijnych wolnych chwil...
Nie za dużo, ale zawsze więcej niż nic ;-)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Udało się :-)

Kochane!

Jesteście nieziemskie! Pod moją pierwszą rozdawanką zapisała się JEDNA osoba. Tym razem zapisało się nieco więcej osób. Ich liczba przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy pisałam o tym, że chcę podzielić się z Wami tym, co mam, miałam w głowie myśl, że będę szczęśliwa, jeśli choć 10-15 osób się zapisze. A tutaj proszę, jaka niespodzianka. 82 osoby zostawiły komentarz pod wpisem do candy. Jedna, szczególna osoba, której bardzo dziękuję, że do mnie zagląda, sama wyeliminowała się z losowania. Zostało więc 81 chętnych na moje cukierki kobietek.

Nie będę Was zbyt długo trzymać w niepewności. Zobaczcie więc, jak to wyglądało... 

Cięcie pasków zajęło mi nieco ponad pół godziny, a do losowania wynajęłam rękę mojego osobistego mężczyzny.
Polciu, gratuluję i bardzo proszę o adres do wysyłki na maila.

A co znajdziesz w przesyłce? A to:
Mam nadzieję, że zawartość przesyłki sprawi wygranej radość.

Dziękuję Wam wszystkim za udział w zabawie. Przede wszystkim dziękuję nowym obserwatorkom. Jednocześnie przepraszam, że nie zdołałam zajrzeć do wszystkich osób, które do mnie zaglądają, jednak na nic nie mam ostatnio czasu, czego przykładem jest tak późne ogłoszenie wyników losowania candy.

Ściskam, pozdrawiam i dobrej nocy życzę :-)

piątek, 18 listopada 2011

Małe duże zmiany

Nadejszła wiekopomna chwila...
Czas był, by dziecię me miało w końcu swój kawałek podłogi (sufitu i ścian również). Zmobilizowałam więc swojego połówka, żeby pomógł mi w dźwiganiu gratów. Przy okazji, paskudną szafę, której miałam ochotę się pozbyć, odnowiłam i z pewnością już się jej nie pozbędę. A szafę dostała po mnie w spadku moja córka. 
Za moich czasów szafisko wyglądało tak:
W kolorze brudno-żółto-beżowym z połamanymi uchwytami. Brzydka. A ponieważ finansów brak na nową, dziewczęcą szafkę, wymyśliłam to:
Nie obyło się bez przeszkód, bo okleiny w sklepie była tylko jedna rolka. Dałam jednak radę i efekt bardzo mi się podoba. Na białą, w słoje, okleinę, nakleiłam kwiatki, motylki i inne duperelki (przy pomocy tatusia mojej córki) i szafisko stało się słodką (w moim mniemaniu) szafką dziewczęcą. Moje dziecko jest nią, w ogóle całym swoim nowym pokojem, zachwycone :-)
Teraz jeszcze muszę ogarnąć cały bajzel z moimi rzeczami, zabrać się za jakieś kartki świąteczne (może mi się jednak uda w tym roku) i porządnie złapać się za krzyżyki, których udaje mi się stawiać może 10, raz na dwa dni...
Pozdrawiam wszystkich zaglądających.

środa, 16 listopada 2011

Pasta z sosem z brokułami

Przepis podejrzany u mojej ulubionej Madzi i chyba nie do końca dokładnie zapamiętany :-)
Składniki:
  • makaron w ilości zależnej od ilości osób karmionych potrawą
  • opakowanie serka mozarella
  • główka brokułu
  • pół szklanki mleka
  • boczek wędzony (200-300g) lub mielony
Makaron gotowałam na końcu, w wodzie od brokułu, co dodało troszkę smaku makaronowi, a przy okazji resztki brokułu osiadły na makaronie, co i fajnie wygląda i fajnie smakuje.
Brokuł gotujemy w lekko osolonej wodzie do miękkości (można całego, z głąbem, bo on też pięknie mięknie w gotowaniu, a w sosie nie ma znaczenia, czy to kwiat, czy głąb). W tym czasie kroimy drobno boczek i topimy na mocnym ogniu. Dodajemy ugotowany brokuł i dokładnie mieszamy. Podlewamy mlekiem. Na koniec dodajemy pokrojoną w kostkę mozarellę i mieszamy wszystko do czasu, aż ser się rozpuści.  Jeśli wolicie bardziej płynny sos, to wystarczy dolać mleka. Przypraw nie dodawałam żadnych, bo boczek i brokuł mają tak wyrazisty smak, że nic więcej nie potrzeba.
Smacznego!

Ps. Mam sajgon w domu w związku z organizowaniem pokoju dla mojej córki, choroba nawraca, więc robótkowo mizernie u mnie. Ostatnio zrobiłam całkiem niezłą kartkę, ale poszła w świat, zanim ją sfotografowałam. Gapa ze mnie, no gapa. 

sobota, 5 listopada 2011

Ciacho

Babka z marchwi
Składniki:
  • 2 szklanki marchwi startej na dużych oczkach
  • 1,5 szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 2/3 szklanki oleju
  • 3 jaja
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cynamonu
Sposób przygotowania:
Całe jaja utrzeć z cukrem i olejem, po czym dodać mąkę z proszkiem i sodą oraz cynamonem. Na koniec dodać marchew. Wlać ciasto na małą blaszkę i piec 45 minut w temp. 180'C.

Do poduchy

...powstała kartka.

wtorek, 1 listopada 2011

Na nowe mieszkanie

Drobny upominek do nowego mieszkania. Miał być z tego obrazek, ale w trakcie haftowania uznałam, że podusia będzie z większym sercem ;-)
I przy okazji pierwsze użycie samodzielnie zrobionej metki.